„Niech Bóg błogosławi i ma w opiece Wiernego Czytelnika. Usta mogą przemawiać, ale czymże jest opowieść, gdy brak życzliwego ucha.” ~ Stephen King

Bohaterowie


Wyobraź sobie, że przymusem wyrzucają cię z Central Parku prosto na Sunset Strip, podczas gdy ty nawet topiąc się w Atlantyku u nowojorskich wybrzeży pozdrawiałabyś Los Angeles środkowym palcem i witaj w moim świecie. Nie cierpię Kalifornii! Co LA ma do zaoferowania?! W Nowym Jorku można mieszkać całe życie i wciąż zwiedzać, a tam jest tylko Hollywood. Dobra, w Rainbow sadzał tyłek sam Elvis, ale mi wystarczą Ramones kilka metrów ode mnie na pół godziny co weekend. Niestety, ojciec sobie życzy, bym także się przeprowadziła, więc cóż zrobić? Najwyżej pojadę do wschodniej metropolii na święta i nie wrócę. Szczerze wątpię, by przeprowadzka coś zmieniła, bym nagle stała się towarzyska oraz szczęśliwa, chyba że się naćpam. Wiem, słaby żart, nie jestem w tym dobra.



Czujesz to?! Już nigdy więcej powrotów do jebanej Indiany! Wpasowałem się w tłum tych glamrockowych ciuli, ale nikt mnie z nikim nie pomyli ani nie przeoczy (pieprzyć Davida Lee Rotha, co mnie wziął za Vince'a Neila)! Tak ma być, zobaczysz, skopię mnóstwo tyłków, wszyscy muszą mnie zapamiętać! Wiem, że to się stanie, po prostu wiem, że będziemy, kurwa, wielcy. Co innego mógłbym robić? Nawet nie pierdol. Poświęciłem zbyt wiele, by te trzy lata próbowania, obserwowania i uczenia się poszły w pizdu. Kłóć się, to skopię i twój tyłek! Zobaczysz, że będę pieprzonym Sidem Viciousem albo Stevenem Tylerem, jak chcesz.



Żyję, aby grać na gitarze. Do tego smakować Daniel’sa, palić Marlboro, pieprzyć panienki, czasem zagrzać, ale gdybym nie mógł grać (albo wyłysiał), to proszę, zabij mnie. Swoją drogą, masz szluga na zbyciu? Albo koleżankę, której trzeba pomóc? Znowu jest tak kurewsko gorąco, że nie wytrzymam nocy w naszej piekielnej dziurze, a poza tym chciałem uprać na koncert moją koszulkę The Runaways. Właśnie, koniecznie wpadnij nas zobaczyć! Obiecujesz? Możemy poimprezować po show...



Los Angeles to pieprzona dziwka. Jak tu przyjechałem, to laska Slasha pomyślała, że jestem gejem. Ale powiedz, nie wyglądam teraz na pedzia, nie? Wiem, zbyt przystojny jestem. A do tego zdolny - w Seattle grałem w ponad trzydziestu zespołach, na perkusji i gitarze, nawet chcieli mnie jacyś goście z Anglii. Teraz jestem basistą. Właśnie, masz może dwadzieścia dolców na struny, bo moje chuj strzelił? W sumie na drinka też możemy pójść. Znam chińską knajpę, gdzie mają czyste drinki, a pod stołem można ciągnąć druta i nic nie widać.



Chuj mnie obchodzi, czy staniemy się zajebiście sławni, czy będziemy tylko grać po barach. Wyrwałem się z Lafayette, to najważniejsze. Nie wypominaj mi, że jestem z Indiany, dobra? To nie ma znaczenia dla mojej kariery. Nie będę Keithem Richardsem, więc whatever. W sumie nawet pasuje mi obecny stan rzeczy. Piszę piosenki, chlam, ćpam, trochę rozprowadzam (sam Joe Perry korzysta), mam swój kąt za kanapą, znajdują się panienki. Reszta idiotów jest całkiem w porządku, ale nie zapominaj, to idioci - ja jedyny zdałem maturę! Z dwóją, ale zawsze. Whatever.



Mów mi Popcorn! Czemu? Spójrz na moje włosy, no. Szczególnie to widać, gdy gram. Dywan na klacie też mam ładny, powiedz sama! Śpiewać nie umiem, gitara to też nie jest to, ale perkusja – o tak! Miałem cały zajebisty zestaw, taki, że mógłbym grać metal, ale Duff i Izzy mi go rozebrali tak, żeby grać tylko punk rocka. Cholerni eks perkusiści, zamienili moje talerzyki na wódkę. A swoją drogą, sex, drugs and rock ‘n’ roll to moje przeznaczenie. Z tą świadomością i wiecznym uśmiechem trwam w tym piekle. A masz może na zbyciu poduszkę? Mógłbym chociaż nią beben wyciszyć i wiesz, spanie na deskach nie jest najfajniejsze...

1 komentarz:

Komentujcie łaskawie, żebym wiedziała, że czytacie. Przecież podczas czytania towarzyszą Wam jakieś odczucia, coś Wam się podoba, coś Was irytuje, nudzi, czegoś brakuje, ja chciałabym o tym wiedzieć, by móc pisać lepiej! c: xoxo